Prawdziwy gosc? Raczej mało rozgarnięty ćpun bez większego talentu. A film z Oldmanem jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu że był totalnym głąbem. Gdyby nie poznal Spungen to kto inny dalby mu pierwszą działkę i skończyłby jako ćpun. To był po prostu taki typ u inteligencją nieskalany ze skłonnością do uzależnień. Naćpany jak stodola robił przypal na koncertach (oczywiście na nieswiadomce) i ludzie dorabiają do tego ideologię że niby "szokowanie", "niepokorny gosc", "buntownik". Spungen się napatoczyła i cpali we dwoje, nikt nikogo do niczego nie zmuszał, ale psychofani mają kozła ofiarnego i nawet wiedzą na 100 % że Jej nie zabił chociaż tego nie wie nikt.