Cały film myślałam sobie: tia, Sherlock lata po Śródziemiu, próbuje rozgryźć Enigmę, gania kapitana Spocka a Moriarty harcuje po Londynie ...
niestety skopiowal postac Moriartiego 1:1 i cos co gralo z Cumberbatch'em z Craig'em juz nie zatrybilo :(
mogl zagrac inaczej spodziewalem sie kogos pomiedzy szalonym Silva a demonicznym Le Chiffre a tak to ani straszno ani smieszno
a zeby tego bylo malo to w filmie mamy najslabszego Blofeld'a ever no i sama organizacja Widmo pokazana tak ze rece opadaja :(
Kurde, jak wyskoczył na ekranie, a potem historia się rozwinęłam to pomyślałam: kurde, facet zostanie zaszufladkowany :(
szkoda że nie wykorzystali jego potencjału ... zmarnowali postać, bo gdyby go ocalili w tej części w następnej mógłby nabroić