CO do opisu to masz oczywiście rację,nie pierwszy i nie ostatni raz sie tak zdarza...tak mi sie wydaje.Jednak film piekny.W tej surowości i cierpieniu jest to piekno i mądrość.Kocham filmy Hallstroema.Zbyt dużo tej wszechogarniającej mdłej i pustej papki,nie tylko w kinie,w sztuce w życiu,w pop kulturze.Ale to tylko moja nic nie znacząca opinia.Pozdrawiam.P.S.Pamietam jak ogromny wpływ na mnie jako jeszcze młodego chłopaka miał film"Co gryzie Gilberta..."Na mnie ,na moje życie.

Jak dla mnie był śmieszny. Gdy zobaczyłam tego trupa bez głowy, a później ową głowę lądującą koło Spaceya to wybuchałam. Jeszcze moment "zmartwychwstania" jednego z bohaterów przyprawił mnie o śmiech. Opis nie jest poroniony. Film ma szokować. On musi być śmieszny! On musi łamać stereotypy i utarte schematy filmów. Bo o czym się pomyślało, gdy tamta mała zobaczyła niby ducha za oknem? No przecież, że o tym, że to pewnie kolejny durny film o zjawiskach paranormalnych, zjawach, tajemnicach itp. Pokazywali takie sceny, a zaraz po tym wyjaśniali sprawę. Ja w tych momentach śmiałam się nawet sama z siebie, z tego, że mogłam uwierzyć w bajkę.