Piękny film. Zakochałem się w Pani Moore i już za chwilę wskoczy do grona moich ulubionych ludzi kina. A Kevin, jak to Kevin - rewela!
W tym filmie wszyscy zagrali perfekcyjnie, ale do moich ulubionych trafiła Judi Dench.
Moore jest świetną aktorką... Uwielbiam jej grę w "Godzinach". Za to bardzo lubię jej słuchać w "Big Lebowskim". Każde jej "however" w tych megarozbudowanych zdaniach, kiedy mówi z prędkością dorównującą karabinowi maszynowemu.
Spacey dobry, Judi Dench - ponadprzeciętna, za to zaczynam doceniać Blanchett - jej metamorfoza do roli wielka, postać Petal niepodobna do niczego co gra z reguły (choć warto też przypomnieć jej epizod w "Kawie i Papierosach", gdzie też była raczej mało sympatyczną brunetką).
Mimo wszystko nie mogę dać filmowi więcej niż "Gilbertowi" i "Czekoladzie". Ciekawa, magiczna opowieść, ale czuję niedosyt.