A szkoda, Polacy umieją śpiewać, jak już skopiują po kimś z zagranicy muzykę wychodzi to świetnie (jak ja kocham polskie Koty!), ale ni daj boże jak samo coś próbujemy zrobić (choć oczywiście są wyjątki i to wychodzi). Jak oglądam kawałki z ang. wersji to my mamy lepsze ciuchy, lepiej śpiewamy i ogólnie bardzoiej mi się to podoba, choć gdybym nie oglądała Kotów w Romie za pewne nie miałam bym zastrzeżeń do Broadwayu
Faktycznie polskie Koty to jeden z lepszych (jeśli nie najlepszy) polskich musicali (choć i tak za dużo do wyboru nie mamy, oj słabo rozwija się teatr muzyczny w Polsce... ) Do polskich Kotów mam jedno "ale" - kostiumy. Są straszne. Za mało kocie, niektóre bardziej przypominają ptaki (Wiktoria)
polskie Koty są naprawdę dobre. Podobają mi się drobne smaczki, którymi różnią się poszczególne spektakle. W jednym ktoś inaczej tańczy, w innym ktoś bardziej dokazuj, a w jeszcze innym ktoś nieznacznie i celowo zmieni tekst.
Fakt, kostiumy nie powalają, ale ogólnie robi naprawdę duże wrażenie.
Kostiumy są świetne, podobnie charakteryzacja Sergiusza Osmańskiego. A raczej były świetne.
"choć i tak za dużo do wyboru nie mamy, oj słabo rozwija się teatr muzyczny w Polsce..."
Na jakiej podstawie to napisałaś?
Boże drogi, to jest komentarz sprzed SZEŚCIU lat. ;) Od tego czasu trochę się polepszyło, coraz więcej nowych produkcji co sezon, kolejne teatry otwierają się na musicale.