Najpierw jego znakomity film "Szósty Zmysł". Potem beznadziejne, nielogiczne, źle zagrane "Znaki". Co mamy dalej? Całkiem niezłą "Osadę", ale nie jakieś wybitne dzieło. "Kobieta w Błękitnej Wodzie" - wracamy do debilizmów, nielogiczności i złych aktorów, tak? Super. Śmieszna historyjka, beznadziejni aktorzy, rąbnięte sytuacje (gość leży na łóżku i udaje dziecko i to w dodatku chyba upośledzone, ten wilk czy coś tam nie umiał wchodzić na schody, czemu??). Dzieciak czytający przepowiednię z opakowań po płatkach? Czemu nikogo nie zdziwiło, że facet trzyma pod prysznicem nagą kobietę (która mogła zostać porwana)? Zdarzenie było głupie, ale można było się pośmiać. Ten film jest śmieszny, ale też i tak głupi, że chyba gorzej być nie może. "Ostatni Władca Wiatru" zniszczył "Avatara Legendę Aanga", 1000 lat po ziemi nie miało żadnego sensu. Ten facet jeździ na jednym filmie, tworząc kolejne badziewia...