Po tym filmie musze napisac, ze Robert Carlyle jest po prostu mistrzem. Kolejny raz udowodnil ze jest genialnym aktorem. Potrafi grac bardzo charakterystyczne, skrajnie rozne postacie. Swietnie zagral psychopatycznego, zdeterminowanego przywódce.Ten jego kamienny wyraz twarzy i niepokoj byl tak swietnie zagrany. A sam film niesamowity, szczególnie końcówka, swietnie sie ogladalo. Nie wiem skad tak niska ocena, powinna byc zdecydowanie wyższa.
Też uważam, że Carlyle się spisał. Widziałem go wcześniej w Bondzie i nawet go nie zapamiętałem mimo iż był arcyłotrem. W "Hitlerze" nie do poznania. Zupełnie inna rola. Charyzmatyczna, pełna detali, aż chciało się patrzeć.